Jak pandemia zmienia nasze wnętrza?

Gdy wiosną 2020 roku rząd wprowadzał pierwszy lockdown, przed sklepami ustawiały się wielkie kolejki. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że kolejki ustawiały się też przed sklepami z artykułami budowlanymi i wyposażenia wnętrz. Przymusowe zamkniecie w domach Polki i Polacy postanowili wykorzystać na odświeżenie swoich mieszkań. To wtedy wzrosło zainteresowanie tym, jak mieszkamy, które do tej pory utrzymuje się na wysokim poziomie. Więcej czasu spędzamy we własnych czterech ścianach, więc nic w tym dziwnego, że chcemy, aby było w nich jak najprzyjemniej. Brak dostępności dotychczasowych rozrywek, ograniczenia w podróżowaniu, zwłaszcza zagranicznym, sprawiają, że zaoszczędzone w ten sposób pieniądze przeznaczamy na nasze wnętrza. Urządzanie stało się jedną z ulubionych, pandemicznych rozrywek.

Dla wielu z nas zmiany w naszych mieszkaniach okazały się koniecznością. Epidemia sprawiła, że musieliśmy inaczej podzielić się przestrzenią. Dzisiaj w naszych domach nie tylko spijmy i odpoczywamy po pracy, ale też pracujemy, uczymy się i uprawiamy sport. Musieliśmy znaleźć miejsce na domowe biura oraz wydzielić przestrzeń do nauki zdalnej dla naszych dzieci. Rodzinne uroczystości świętujemy w mieszkaniach, zamiast w wynajętych restauracjach. Jogę czy pilates uprawiamy w domu, a nie w salach sportowych. Do tych wszystkich aktywności potrzebowaliśmy zmian, innej aranżacji przestrzeni i sprytnych, funkcjonalnych mebli. Takich, które oszczędzają przestrzeń i potrafią zmieniać swoje funkcje, np. zamykanych biurek, półkotapczanów czy rozkładanych stołów, przy których mogą pracować oboje rodzice.